Zgodnie z przepisami przyjętymi w ubiegłym roku, samochody rejestrowane od 2035 r. nie będą mogły emitować dwutlenku węgla, co w praktyce oznacza koniec produkcji samochodów spalinowych. Ma to być krok przyspieszający transformację w kierunku zrównoważonego transportu oraz walki ze zmianami klimatycznymi.
Z artykułu dowiesz się:
- Na czym polegają przepisy unijne dotyczące zakazu emisji dwutlenku węgla przez samochody?
- Jak Unia Europejska uzasadnia taką decyzję?
- Jakie są szanse i zagrożenia związane z transformacją w stronę elektromobilności?
Unia Europejska planuje zupełne odejście od produkcji nowych samochodów spalinowych już od 2035 r. Wszystkie wyprodukowane od tej pory auta nie będą mogły emitować dwutlenku węgla. Za 10 lat nie będzie zatem można produkować aut z silnikiem spalinowym – chyba, że będą one wykorzystywać zeoemisyjne paliwa syntetyczne. Na razie jednak ich liczba, podobnie jak tych napędzanych wodorem, jest raczej nikła. Frakcją, która ma w znacznej mierze zastąpić klasyczne auta spalinowe, mają być samochody elektryczne.
Dlaczego zakaz?
O zakończeniu produkcji samochodów osobowych oraz lekkich pojazdów użytkowych z silnikiem spalinowym w Unii Europejskiej od 2035 r. zdecydował Parlament Europejski. Po debatach i głosowaniu w Europarlamencie, dokument został przyjęty większością głosów i zatwierdzony przez Radę Unii Europejskiej w marcu 2023 r. Dokument podpisano w ostatecznej wersji 19 kwietnia 2023 r.
Decyzja o wprowadzeniu zakazu produkcji samochodów spalinowych wynika z rosnącej potrzeby ochrony środowiska. Transport jest jednym z najbardziej emisyjnych sektorów w Unii Europejskiej. Same samochody osobowe i dostawcze (czyli lekkie pojazdy użytkowe) odpowiadają za aż 15 proc. emisji dwutlenku węgla we wspólnocie. Co więcej, od 1990 r. do 2019 r. poziom ten zwiększył się o 33,5 proc. Z kolei unijne cele klimatyczne zakładają redukcję emisji gazów cieplarnianych o co najmniej 55 proc. do 2030 r. w porównaniu z 1990 r. i osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 r. Zakaz ma być krokiem do osiągnięcia tego celu poprzez przyspieszenia przejścia na pojazdy elektryczne i inne alternatywne źródła napędu, co pozwoli na znaczną redukcję emisji.
Auta spalinowe nie znikną od jutra
Przepisy te nie oznaczają, że obywatele Unii Europejskiej od 2035 r. nie będą mogli korzystać z aut na benzynę czy diesel. Użytkownicy samochodów spalinowych zakupionych przed wyznaczoną datą będą mogli jeździć nimi do końca żywotności swoich pojazdów, a także kupować używane auta z silnikiem spalinowym również po 2035 r.
Jak tłumaczył holenderski eurodeputowany Jan Huitema, autor sprawozdania na temat zmiany unijnych norm dotyczących emisji dwutlenku węgla z pojazdów osobowych i dostawczych, przepis ten bazuje na średnim okresie eksploatacji samochodów spalinowych, który wynosi 15 lat. Licząc, że od 2035 r., najnowsze samochody spalinowe będą użytkowane przez taki okres, w teorii najpóźniej w 2050 r. uda się spełnić cel klimatyczny, jakim jest zredukowanie emisji do zera. Jak dodał eurodeputowany, koszty użytkowania samochodu spalinowego mogą jednak w takim przypadku wzrosnąć – chociażby ze względu na coraz wyższe ceny paliwa.
Jednocześnie wielu ekspertów wskazuje, że samochody elektryczne będą coraz bardziej dostępne cenowo. Już teraz ich ładowanie jest tańsze niż tankowanie aut spalinowych, a same pojazdy wymagają mniej napraw w trakcie cyklu życia. Z drugiej strony transformacja w stronę elektromobilności stawia wiele wyzwań, chociażby związanych z infrastrukturą ładowania, recyklingiem baterii, czy zmianą przyzwyczajeń samych kierowców.
Wyzwania częścią każdej zmiany
Koniec produkcji samochodów spalinowych jest ogromnym wyzwaniem w sektorze transportu, który aktualnie generuje 7 proc. unijnego PKB i zatrudnia 12,7 mln ludzi. Unia Europejska jest drugim po Chinach producentem pojazdów silnikowych na świecie, a wartość sektora motoryzacyjnego wynosi 60 mld EUR. W obliczu transformacji w stronę elektromobilności i paliw alternatywnych wiele osób stawia pytanie, jak gospodarka poradzi sobie z taką zmianą.
Polska należy do krajów, dla których przejście na elektromobilność będzie trudniejsze, niż dla dużej części państw Europy, które już od dawna stawiają na transformację energetyczną. Sprawdziła to francuska firma motoryzacyjna Ayvens, która przygotowała raport Mobility Guide 2023, w którym przeanalizowała gotowość 46 państw do przejścia na elektromobilność. Państwa zostały podzielone na trzy grupy, w zależności od poziomu zaawansowania pod względem elektryfikacji. Polska znalazła się w ostatniej w nich, obok takich państw europejskich jak Czechy, Bułgaria czy Rumunia, ale również USA, Australia czy Kanada. Jednocześnie autorzy opracowania zwracają uwagę, że sektor elektromobilności nad Wisłą – zarówno flota jak i infrastruktura – rozwija się w ostatnich latach, regulacje sprzyjają użytkownikom elektryków, a koszty użytkowania dla aut elektrycznych i spalinowych już teraz są porównywalne.
Szanse dla Polski
W opozycji do licznych głosów krytyki, które pojawiają się w kontekście nadchodzących zmian prawnych (65 proc. Polaków jest przeciwna decyzji Unii Europejskiej o zaprzestaniu produkcji samochodów spalinowych, wynika z sondażu United Surveys dla DGP i RMF FM z kwietnia 2023 r.), coraz częściej mówi się również o szansach dla Polski, jakie mogą stworzyć inwestycje w elektromobilność. W kwietniu 2023 r. Instytut Jagielloński opracował raport „Perspektywy rozwoju elektromobilności w Polsce”, w którym wskazuje, że Polska ma szansę zostać hubem produkcyjnym zarówno samochodów elektrycznych, jak i ich podzespołów. Autorzy zwracają jednak uwagę na potrzebę stymulacji tego sektora, ze względu na konkurencję ze strony innych krajów. W raporcie wskazano również na szanse, które stwarza planowany w Polsce projekt Izera – pierwszej polskiej marki samochodów elektrycznych, opartych o technologię chińskiego koncernu Geely. Jednak z ostatnich doniesień medialnych wynika, że projektem interesuje się także Hiszpania, co może stanowić zagrożenie i postawić pod znakiem zapytania lokację fabryki nad Wisłą. Pokazuje to, jak dynamiczna jest sytuacja na prężnie rozwijającym się rynku elektromobilności, którą Polska powinna wykorzystać jak najlepiej.
Według prognoz Polskiego Stowarzyszenia Nowej Mobilności, park samochodów elektrycznych (BEV) w Polsce będzie liczyć blisko 3 mln sztuk w 2040 r. Dla porównania, obecnie po polskich drogach jeździ ok. 20 mln samochodów. Można więc się spodziewać, że w 2035 r. droga do pełnej elektryfikacji transportu będzie wciąż daleka.
Koniec produkcji samochodów spalinowych w UE po 2035 r. to istotny krok w kierunku ograniczenia emisji i walki ze zmianami klimatycznymi. Jednak wprowadzenie takich regulacji wiąże się z wieloma wyzwaniami, takimi jak potrzeba rozbudowy infrastruktury, adaptacja przemysłu oraz wsparcie dla pracowników. Realizacja tego planu wymaga starannych działań i współpracy wszystkich interesariuszy. Bez odpowiednich strategii i inwestycji, osiągnięcie zamierzonych celów może okazać się trudne, co rodzi pytania o przyszłość transportu w Europie.