Mimo braku obowiązku raportowania, firma Atlas Ward już dwa razy zdecydowała się na przygotowanie raportu ESG. Jak mówią ekspertki odpowiedzialne za jego sporządzenie, Agnieszka Gużda i Anna Filipowicz, raportowanie okazało się czymś więcej niż zebraniem danych, a szczególnie ważne w tym procesie były umiejętności miękkie.
Akademia ESG: Raport ESG Atlas Ward był przygotowany przez jeden zespół, złożony z zaledwie dwóch specjalistek. Czy to ułatwiło czy komplikowało sporządzenie raportu?
Agnieszka Gużda: Dla nas to, że pracowałyśmy nad raportem tylko we dwie, było zaletą. Podobnie pracujemy, przyjęłyśmy wspólną metodologię i łatwiej było nam układać proces w duecie. Możliwe, że gdybyśmy pracowały w większym zespole, prościej byłoby zebrać dane, ale niewykluczone, że to mogłoby też przynieść odwrotny skutek – zakładając, że każdy dział zbierałby dane w swój własny sposób, mogłybyśmy stracić dużo czasu na rozszyfrowywanie ich metodologii i ujednolicanie sposobu przedstawiania ich w raporcie ESG.
Jak układała się zatem współpraca z działami przy przygotowywaniu raportu? Trzeba było przecież zebrać od nich dużo informacji.
Agnieszka Gużda: Zdawałyśmy sobie sprawę, że pracownicy innych działów mają swoje obowiązki, więc musiałyśmy postarać się “przebić” i wyjść z propozycją indywidualnego spotkania, warsztatów, które ułatwią współpracę przy przygotowywaniu raportu. Niektórym wystarczyła komunikacja mailowa, inni woleli się spotkać i krok po kroku omówić to, co jest do zrobienia. Czasami dział, który odpowiadał za mniejszy obszar z raportu wymagał większego zaangażowania z naszej strony i odwrotnie. Pracownicy niektórych działów mieli większą wiedzę z zakresu ESG, inni mniejszą. Musiałyśmy więc także edukować ich w tej dziedzinie, wytłumaczyć, że to ważny proces dla firmy.
Przygotowanie raportu trwało rok. Czy Waszym zdaniem to długo czy krótko?
Agnieszka Gużda: Prace zaczęłyśmy na rok przed opublikowaniem raportu. Myślę, że przyszłe raporty zajmą nam mniej czasu, ten był pierwszy, który przygotowywałyśmy na podstawie ESRS, wcześniej raport tworzyłyśmy w oparciu o GRI. Najpierw we dwie musiałyśmy przejść pierwszy etap interpretacji ujawnień, zanim spotkałyśmy się z poszczególnymi zespołami. Jeśli taki sposób raportowania zostałby z nami na przyszłe lata, na pewno proces byłby krótszy, bo poszczególne obszary w firmie wiedziałyby już, jakie dane mają przedstawiać.
Co jeszcze było wyzwaniem przy przygotowywaniu raportu?
Anna Filipowicz: Standard ESRS jest podobny do GRI, ale poprzednio nie musiałyśmy skupiać się na badaniu podwójnej istotności, a ten proces mocno wydłużył jednak nasze prace. ESRS nie wskazuje, jak dokładnie ma wyglądać to badanie, nie ma jednego szablonu i wytycznych. Subiektywizm tej oceny jest bardzo trudny do przekazania. Stawiamy osobę z danego obszaru, która niekoniecznie zajmuje się na co dzień ESG i prosimy, żeby wskazała, czy konkretny temat jest dla niej ważny czy nie. Na pewno łatwiej byłoby, gdyby ta współpraca przebiegała na podstawie konkretnego szablonu.
Agnieszka Gużda: Mimo że raport nie był obowiązkowy, nie chciałyśmy, żeby miał charakter marketingowy. W pierwszym raporcie, pisanym na podstawie GRI, pisałyśmy językiem dość subiektywnym. Tutaj postanowiłyśmy unikać oceniających sformułowań, podejść do raportu obiektywnie. Musiałyśmy więc wytłumaczyć współpracownikom, że to nie laurka dla firmy.
A jak przebiegała współpraca z interesariuszami?
Anna Filipowicz: Skupiłyśmy się na tym, by przebiegła relacyjnie. Nie chciałyśmy wysyłać suchej ankiety, ale indywidualnie podchodziłyśmy do każdej grupy. Przygotowane przez nas badanie przeprowadzały te osoby, które na co dzień współpracują z interesariuszami – klientami, inwestorami, dostawcami, stowarzyszeniami, pracownikami zewnętrznymi. Dzięki temu dotarłyśmy do interesariuszy i uzyskałyśmy odpowiedzi. Badanie było przeprowadzane w formie online, ale w niektórych przypadkach, np. na budowach kadra realizująca przeprowadzała badanie stacjonarnie. Indywidualne podejście było konieczne.
Omnibus wprowadził duże zmiany – obowiązek raportowania został przesunięty w czasie. Jak nie stracić na wiarygodności, gdy mówi się współpracownikom, że przygotowujecie raport jako próbę generalną przed wprowadzeniem nowego obowiązku, a następnie odwołujecie tę wersję?
Agnieszka Gużda: To z pewnością utrudniło komunikację kwestiach związanych z tworzeniem raportu w firmie. Informacja, że za 2025 r. Atlas Ward będzie musiał obowiązkowo złożyć raport niefinansowy przez długi czas była zgodna z prawdą. Nie da się ukryć, że mamy obawy, czy ranga ESG nie spadnie, a my nie stracimy przy tym na wiarygodności. Zdarzyło nam się słyszeć już głosy, że po wprowadzeniu Omnibusa nie musimy już się spieszyć z raportowaniem. My nie chcemy jednak zwalniać tempa. Dołożyło to nam jednak pracy w kwestii edukacji – tu znów potrzeba indywidualnego podejścia, tłumaczenia, że mamy swoją strategię ESG, wyznaczone KPI, traktujemy zrównoważony rozwój jako szansę na rozwój organizacji, a nie tylko regulację prawną.
Czy raport umożliwił Wam wprowadzenie jakichś zmian w organizacji?
Anna Filipowicz: Tak, przygotowanie raportu było nastawione na doskonalenie firmy, poszukiwanie celów. Co dwa miesiące spotykamy się w gronie członków komitetu ESG i omawiamy te punkty, które wskazują miejsca do poprawy. Raport ESG pomógł zidentyfikować wyzwania, a firmie udało się wdrożyć dużo zmian, właśnie dzięki raportowi.
Czytaj także: