Pod koniec września Ministerstwo Klimatu i Środowiska skierowało do konsultacji społecznych projekt nowelizacji tzw. ustawy wiatrakowej. Propozycja zmian zakłada m.in. zmniejszenie minimalnej odległości stawianych wiatraków od zabudowań – z 700 m do 500 m. Dzięki temu możliwe będzie zwiększenie liczby farm wiatrowych w Polsce i udziału energii z wiatru w krajowym miksie energetycznym.
Z artykułu dowiesz się:
- Jakie zmiany przewiduje nowelizacja ustawy?
- Co o propozycji nowych przepisów uważają przedstawiciele branży energetycznej?
- Na kiedy planowane jest przyjęcie projektu przez parlament?
Ministerstwo Klimatu i Środowiska poinformowało, że do resortu spływają pierwsze uwagi do nowelizacji ustawy wiatrakowej w ramach konsultacji społecznych. Dotyczą one np. odległości, jakie muszą być zachowane między stawianymi wiatrakami a formami ochrony przyrody, takimi jak obszary Natura 2000, chroniące siedliska nietoperzy i ptaków.
Projekt liberalizuje dotychczasowe zapisy
Próby zmian w przepisach dotyczących odległości wiatraków od zabudowań były podejmowane już w grudniu 2023 r. Rząd chciał wówczas wprowadzić takie zapisy do projektu ustawy blokującej wzrost cen energii. Branża wiatrowa uznała jednak tę propozycję za falstart i domagała się bardziej dopracowanych i obszerniejszych modyfikacji. W lipcu tego roku resort klimatu przedstawił założenia nowej ustawy, a we wrześniu skierował projekt do konsultacji społecznych.
Nowelizacja ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych oraz niektórych innych ustaw (czyli tzw. ustawy wiatrakowej) liberalizuje zapisy dotyczące minimalnej odległości budowy wiatraków od zabudowań. Do tej pory było to 700 m, proponowane zmiany zakładają 500 m. W ten sposób Ministerstwo chce umożliwić zwiększenie liczby farm wiatrowych. Intensywniejsze wykorzystanie OZE ma przyspieszyć transformację energetyczną oraz dać szansę na obniżenie rachunków za energię elektryczną dla gospodarstw domowych i przemysłu.
Resort klimatu, świadomy, że jednym z zarzutów wobec farm wiatrowych jest generowany hałas, wskazuje, że według przeprowadzonych analiz stosowanie nawet najgłośniejszych turbin w większości przypadków nie prowadzi do przekroczenia wartości hałasu powyżej 45 dB, jeżeli budynek mieszkalny znajduje się w odległości nie mniejszej niż 500 m. Nowoczesne elektrownie wiatrowe mają także mieć możliwość obniżania emisji dźwięku podczas pracy (nawet o 6 dB), m.in. poprzez dostosowanie prędkości obracania się łopat do warunków pogodowych. Ponadto o odległości turbin od zabudowań ma zawsze decydować organ sporządzający miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego po zapoznaniu się ze strategiczną oceną oddziaływania na środowisko i postulatami społeczności lokalnych.
Wiatraki a środowisko naturalne
Resort podkreśla, że zmiany miałyby być wdrożone z poszanowaniem środowiska naturalnego. Każda inwestycja związana z energetyką wiatrową jest badana pod kątem oddziaływania na środowisko. Pod uwagę brane są uwarunkowania przyrodnicze konkretnego terenu, np. korytarze migracyjne różnych gatunków ptaków. Propozycja zmniejszenia odległości do 500 m jest zgodna z rekomendacjami z raportu naukowców z Komitetu PAN z listopada 2022 r.
Poprzednia wersja nowelizacji zakładała, że odległość wiatraków od obszarów Natura 2000 ma wynosić 1,5 km. Propozycja spotkała się ze sprzeciwem branży energetycznej. Taki przepis wyłączyłby 28 proc. powierzchni Polski z możliwości stawiania wiatraków, wskazywał prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, Janusz Gajowiecki. Nowe przepisy porównywano z poprzednio funkcjonującą zasadą 10H, wedle której nie można było stawiać turbin wiatrowych w odległości mniejszej od budynków niż 10-krotność wysokości turbiny. W praktyce zablokowało to budowę wiatraków na wiele lat. Teraz mogłoby być podobnie – zbyt mała powierzchnia przeznaczona pod budowę wiatraków mogłaby sprawić, że w dalszym ciągu Polska byłaby zależna od paliw kopalnych. W wersji projektu skierowanej do konsultacji społecznych zmieniono ten zapis i w obecnym brzmieniu mówi on o 500 m odległości. W przypadku parków narodowych utrzymano propozycję 1,5 km. Resort klimatu zaznacza, że nie ma możliwości, aby instalacje były budowane bliżej lub bezpośrednio na terenie chronionym.
Efektem ma być zmniejszenie cen energii
Dzięki wprowadzeniu proponowanych zmian zwiększy się obszar lądowy, na którym będzie możliwa budowa wiatraków. Obecnie jest to 17 proc. powierzchni Polski, a po nowelizacji może to być nawet 25 proc. Skutkiem będzie zwiększenie udziału energii wiatrowej w polskim miksie energetycznym i przyspieszenie transformacji energetycznej. Projekt ustawy pozwoli na budowę 8–10 GW mocy w wietrze do 2030 r., szacuje Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej. Oznaczałoby to nawet podwojenie obecnego potencjału. Także grupa Tauron potwierdza, że proponowane zmiany mogą pozwolić na zwiększenie mocy z OZE. Istnieje też szansa na zoptymalizowanie wykorzystania istniejących źródeł mocy OZE dzięki cable pooling (czyli współdzieleniu sieci przez kilka instalacji OZE). Potencjał takiego rozwiązania potwierdziły zarówno Tauron, jak i Enea. Większa ilość energii z OZE sprawi, że ceny energii będą spadać, pokazują dane Towarowej Giełdy Energii.
Według resortu klimatu nowelizacja może też przyspieszyć realizacje inwestycji. Zgodnie z opinią Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, ustawa przełoży się na szybsze uzyskiwanie pozwoleń, dzięki możliwości skorzystania z zintegrowanego planu inwestycyjnego. Nie zgadza się z tym Polska Grupa Energetyczna. Według spółki wdrożone zmiany będą miały wpływ na zwiększenie mocy systemu energetycznego, natomiast nie będą miały znacznego przełożenia na przyspieszenie ich realizacji. Aby było to możliwe, procedury środowiskowe i planistyczne musiałyby zostać uproszczone. Spółka szacuje, że biorąc pod uwagę aktualny stan zaawansowania projektów wiatrowych, będą one gotowe do pracy za pięć–siedem lat, zbyt późno więc, aby zmienić oblicze polskiego systemu energetycznego, ponieważ transformacja potrzebna jest już teraz.
Ministerstwo klimatu przewiduje, że konsultacje w sprawie ustawy skończą się jeszcze w październiku, możliwe więc, że ustawa trafi do parlamentu późną jesienią.