Choć państwo jako regulator w znacznym stopniu kształtuje przyszłość polskiej energetyki, równie istotne są inicjatywy oddolne. Aktywne zaangażowanie przedsiębiorstw w poszukiwanie rozwiązań może realnie poprawić sytuację na rynku energetycznym i doprowadzić do obniżenia cen. Do takiego proaktywnego podejścia zachęca Piotr Ostaszewski, prezes Ekovoltis – firmy specjalizującej się w handlu zieloną energią.
Akademia ESG: W 2024 r. ponad 44 tys. odbiorców końcowych zdecydowało się na zmianę sprzedawcy energii, wynika z danych Urzędu Regulacji Energetyki. To wzrost o 72 proc. względem roku 2023. Czy to oznacza, że rośnie świadomość konsumentów i jest szansa na zmianę modelu zakupu energii dla przedsiębiorstw?
To może sprawić, że firmy będą bardziej otwarte na zmianę sprzedawcy. Czy na zmianę sposobu rozliczania również? Co bardziej cenią sobie przedsiębiorstwa – możliwość zaoszczędzenia dzięki cenom zmiennym czy jednak stabilność i przewidywalność w modelu stałych cen?
PO: To zależy. Obecnie proponujemy klientom cztery modele rozliczeń. Możemy zaoferować taryfę z ceną zmienną lub stałą, ale też opcje hybrydowe, np. z ceną zmienną, ale z przejściem na stałą w niektórych kwartałach. Jesteśmy w stanie doradzić klientowi, który model jest dla niego najbardziej korzystny. Dzisiaj mogę powiedzieć, że dla większości firm cena zmienna będzie bardziej opłacalna, bo średnia cena roczna w tej opcji jest najniższa. Ale klienci obawiają się tego modelu, zwłaszcza ci mniejsi. Duże firmy mają większą świadomość, bo potrafią też zarządzać poborem energii, np. zaplanować intensywniejszą pracę wtedy gdy energia jest najtańsza. Warto dodać, że roczna cena stała tylko pozornie jest pewniejszą opcją. Można to porównać do sytuacji zakupu ubezpieczenia. Kwota, którą płacimy, zawiera element przewidywania wszystkich ryzyk, np. pików cenowych. Zwiększanie tej świadomości nadal wymaga edukacji i przełamania barier, ale pracujemy nad tym i rozmawiamy z rynkiem.
Wspomniał pan o zarządzaniu poborem energii przez firmy. W jaki sposób nowoczesna technologia mogłaby wspierać te działania?
PO: Technologia umożliwia przewidywanie, kiedy ceny będą wysokie, a kiedy niskie. Posiadamy autorskie narzędzia prognozujące ilość wytworzonej energii, nie tylko przez nasze źródła, ale też inne zainstalowane w Polsce, bo znamy ich rozmieszczenie i panujące warunki pogodowe. W naszej szerokości geograficznej ten czynnik jest bardzo związany z produkcją energii. Taka wiedza pozwala z wyprzedzeniem przewidywać np., w jakich godzinach cena energii będzie bardzo niska. Dzięki temu klienci mogą z wyprzedzeniem dostosować i zaplanować działania, np. zintensyfikować produkcję. Na ten moment dane pokazują, że energia jest tańsza w godzinach 11-13, a droższa pod wieczór. Sztuczna inteligencja i uczenie maszynowe umożliwia też przewidzenie popytu w konkretnych dniach i dostosowanie do tego wytwarzania energii przez nasze źródła.
Jakie czynniki wpływają na zmienność cen w przypadku Polski?
PO: Znaczenie ma m.in. sytuacja geopolityczna, bo wpływa na ceny paliw czy koszt uprawnień do emisji. Im słabsza jest gospodarka europejska, tym niższa jest cena energii, bo spadają ceny uprawnień. Ale istotny jest też czynnik pogodowy, np. temperatura i wiatr. Jeżeli w Niemczech występuje akurat zjawisko Dunkelflaute, na które składa się niskie nasłonecznienie i słaby wiatr, Niemcy na potęgę uruchamiają swoje elektrownie węglowe, ale też kupują energię skąd się da. Jeśli w Polsce nie wieje i nie ma słońca, to my musimy kupować energię z zewnątrz i włączać swoje elektrownie węglowe. A one potrzebują zasobu w postaci węgla oraz uprawnień do emisji, co podbija ceny.
Co mogłoby zmienić tę sytuację? Czy w jakiś sposób to przedsiębiorstwa mogą, mówiąc kolokwialnie, wziąć sprawy w swoje ręce?
PO: Toczą się dyskusje na temat kształtu systemu energetycznego w Polsce, np. czy powinny być dwie duże elektrownie jądrowe zarządzane centralnie, czy wiele mniejszych, tzw. SMR (small modular reactor), zakładane przez rynek biznesowy. My, jako grupa Michała Sołowowa, chcemy inwestować w te małe elektrownie jądrowe, bo uważamy, że jest to przyszłość elektroenergetyki. Czas potrzebny na postawienie takiego obiektu to 5 lat. Pieniądze pochodzą z inwestycji prywatnych, nie potrzeba więc wsparcia państwa.
Jednak polska energetyka potrzebuje zmian, aby można było skorzystać ze wszystkich możliwości, jakie daje m.in. technologia w rozwoju zielonej energii. Co według pana powinno się wydarzyć, aby do takich zmian doszło?
PO: Największe znaczenie według mnie ma coś, co nie nastąpi, ale możemy omówić taki idealny scenariusz. Chciałbym, żeby energetyka przestała być obiektem sporu politycznego. Oczywiście to jest temat polityczny, bo wiąże się z naszym bezpieczeństwem. Jednak ceny energii w Polsce są jednymi z najwyższych w Europie. Dobrze byłoby, gdyby wszystkie strony polityczne zawarły konsensus, np. w kwestii wspomnianej struktury systemu elektroenergetycznego. To jest ważne dla Polski, trzeba dążyć do tego, żeby ceny energii były jak najniższe. Ale nie dzięki tymczasowym dotacjom, które pochodzą m.in. z pieniędzy podatników, tylko dlatego że inwestujemy w magazyny energii czy niskoemisyjne źródła. Mielibyśmy tanią zieloną energię, moglibyśmy uniezależnić się od źródeł zewnętrznych, bo w większej skali korzystalibyśmy z dostępności słońca, wiatru czy odpadów organicznych w biogazowniach. A firmy mogłyby działać bez obaw o wzrost cen. I to właśnie mój gorący apel: niech energetyka stanie się tematem niepolitycznym. To da sektorowi szansę na rozwój.