Krzyżyk zamykający popup

Od grudnia 2024 r. europejskie firmy importujące drewno, kawę czy kakao muszą udowodnić, że surowce nie pochodzą z wylesionych obszarów. EUDR, czyli rozporządzenie antywylesieniowe Unii Europejskiej, może kosztować przedsiębiorstwa nawet 2,6 miliarda euro rocznie, a tych, którzy się nie dostosują, czeka całkowite wykluczenie z unijnego rynku.

Z artykułu dowiesz się:

  • Dlaczego przemysł drzewny może stracić międzynarodową konkurencyjność i które firmy są najbardziej zagrożone?
  • Jakie kroki powinny podjąć przedsiębiorstwa, by spełnić wymogi geolokalizacji GPS każdej partii towaru?
  • Czy małe firmy poradzą sobie z nowymi obciążeniami biurokratycznymi i kosztami certyfikacji?

EUDR to pierwsza tak szeroka regulacja, która łączy handel międzynarodowy z ochroną lasów tropikalnych. Przepisy dotyczą siedmiu grup produktów: soi, wołowiny, kawy, kakao, drewna, kauczuku i oleju palmowego plus wszystkich ich pochodnych. Praktycznie oznacza to, że kontrolą objęte zostają tysiące produktów – od czekolady i margaryny po opony samochodowe i meble z IKEA.

Mechanizm jest bezwzględny. Każda firma wprowadzająca produkty na rynek UE musi przedstawić oświadczenie z dokładnymi współrzędnymi GPS miejsca, gdzie wyprodukowano surowiec. Jeśli plantacja kawy w Kolumbii, tartak w Kanadzie czy gospodarstwo sojowe w Brazylii znajdowały się na terenie wylesionym po 31 grudnia 2020 r., produkty z tych miejsc nie mogą trafić do europejskich sklepów. Wdrażanie przebiega etapami – koncerny mają czas do grudnia 2025 r., małe i średnie przedsiębiorstwa do czerwca 2026 r. Kary za nieprzestrzeganie sięgają milionów euro, ale prawdziwym zagrożeniem jest utrata dostępu do 450-milionowego rynku konsumentów.

Tartaki i stolarnie przed rewolucją dokumentacyjną

Przemysł drzewny przeżywa prawdziwy szok regulacyjny. Każda deska w meblach czy arkusz papieru musi mieć „paszport” z dokładnym miejscem pochodzenia drzewa. Brzmi abstrakcyjnie, ale w praktyce oznacza przewrót w całej branży. Największy problem mają firmy z rozbudowanymi łańcuchami dostaw. Drewno może przejść przez kilka krajów – ścięte w Kanadzie, przetworzone w Chinach, wykorzystane do mebli produkowanych w Polsce. Każdy etap wymaga osobnej dokumentacji, każdy pośrednik musi być sprawdzony, każda transakcja zarchiwizowana na pięć lat. Dla małej stolarni produkującej kuchnie na zamówienie to może oznaczać zatrudnienie dodatkowej osoby tylko do obsługi dokumentacji EUDR.

Branża już odczuwa skutki. Niektóre firmy rezygnują z egzotycznych gatunków drewna, inne przerzucają się na dostawców europejskich – drożej, ale bezpieczniej. Koszt wdrożenia systemów śledzenia może pochłonąć nawet kilka procent rocznych przychodów, co w branży o niskich marżach oznacza poważne zagrożenie dla rentowności. Producenci opakowań i branża poligraficzna stoją przed podobnymi dylematami. Kartony do pizzy, opakowania e-commerce, ulotki reklamowe – wszystko wymaga certyfikacji pochodzenia celulozy. Sieci handlowe już zaczynają wymagać od dostawców opakowań zgodności z EUDR, bo nie chcą ryzykować problemów z kontrolami.

Czekolada i kawa drożeją przez biurokrację

Sektor spożywczy odkrywa, że ulubione produkty konsumentów mogą zniknąć z półek europejskich sklepów. Kakao z Wybrzeża Kości Słoniowej, które stanowi 40 proc. światowej produkcji, w dużej części pochodzi z obszarów o wysokim ryzyku wylesiania. Nestle, Mars czy Ferrero już od lat inwestują w certyfikowane plantacje, ale mniejsze firmy produkujące czekoladę czy słodycze mają problem. Sytuacja z kawą jest równie skomplikowana. Brazylijskie plantacje, które zaopatrują europejskie palarnie, często nie mają systemów geolokalizacji wymaganych przez EUDR. Efekt? Import kawy z certyfikowanych źródeł kosztuje nawet 30 proc. więcej, a liczba dostępnych dostawców drastycznie maleje. Małe palarnie rozważają przejście na kawę wyłącznie z plantacji wysokogórskich w Ameryce Środkowej, gdzie ryzyko wylesiania jest niższe.

Przemysł mięsny boryka się z jeszcze większą złożonością. Każda partia wołowiny wymaga udokumentowania, że bydło było hodowane na terenach niewylesionych. Brazylijskie rancza, które dostarczają mięso do Europy, muszą teraz prowadzić szczegółową dokumentację wypasu każdego stada. JBS, największy na świecie producent wołowiny, zainwestował miliony dolarów w systemy satelitarnego monitoringu swoich dostawców.

Lateksowe rękawice pod kontrolą

Przemysł gumowy znalazł się w centrum uwagi EUDR niemal przypadkowo. Kauczuk naturalny z plantacji w Malezji, Tajlandii czy Indonezji trafia do tysięcy produktów – od opon samochodowych po rękawice medyczne. Michelin czy Continental mają zasoby, by wdrożyć systemy śledzenia surowca, ale mniejsze firmy produkujące uszczelki czy elementy gumowe dla przemysłu borykają się z problemami. Nieoczekiwanym protagonistą regulacji stał się sektor medyczny. Lateksowe rękawice jednorazowe, opatrunki z celulozy, maski medyczne – wszystko to podlega EUDR, jeśli zawiera kauczuk lub surowce drzewne. Szpitale i apteki muszą teraz weryfikować pochodzenie podstawowego wyposażenia, co może podnosić koszty opieki zdrowotnej.

Głównym wyzwaniem są wieloetapowe łańcuchy dostaw – kauczuk zbierany w Malezji, przetwarzany w Singapurze, formowany w rękawice w Chinach i sprzedawany w Polsce. Każdy etap wymaga osobnej certyfikacji. Niektóre firmy eksperymentują z technologią blockchain do śledzenia pochodzenia surowców, ale wdrożenie takich systemów zajmuje miesiące.

Recepta na zgodność z EUDR

Przygotowanie do nowych przepisów przypomina budowanie systemu zarządzania jakością od podstaw. Pierwszy krok to dokładne zmapowanie łańcucha dostaw – firmy muszą zidentyfikować wszystkich dostawców surowców objętych EUDR i ocenić ryzyko każdego z nich. Szczególnie uważnie trzeba przyjrzeć się dostawcom z Brazylii, Indonezji czy krajów afrykańskich, gdzie presja na wylesianie jest największa.

Wdrożenie systemów dokumentacji to inwestycja rzędu dziesiątek tysięcy euro. Każdy surowiec musi mieć „cyfrowy paszport” z współrzędnymi GPS, datą pozyskania i oświadczeniem o braku wylesiania. Dokumenty muszą być przechowywane pięć lat w formie umożliwiającej natychmiastowe udostępnienie kontrolerom. Większe firmy kupują gotowe oprogramowanie, mniejsze tworzą własne systemy w Excelu – ryzykowne, ale tańsze rozwiązanie. Certyfikacja staje się przepustką do europejskiego rynku. Standardy FSC dla drewna, Rainforest Alliance dla kawy czy RSPO dla oleju palmowego ułatwiają spełnienie wymogów EUDR. Problemem są koszty – certyfikacja plantacji kawy może kosztować producenta nawet kilka tysięcy dolarów rocznie, co przy niskich cenach surowca oznacza poważne obciążenie.

Edukacja zespołów to często pomijany, ale fundamentalny element. Pracownicy działów zakupów muszą nauczyć się nowych procedur, dostawcy potrzebują wsparcia w przygotowaniu dokumentacji. Firmy organizują szkolenia, tworzą instrukcje, budują sieci współpracy z innymi przedsiębiorstwami z branży. Zrównoważony rozwój przestaje być działem CSR, staje się sprawą całej organizacji.


Najważniejsze wnioski:

  1. EUDR wymusza najgłębszą transformację międzynarodowych łańcuchów dostaw od dziesięcioleci – firmy, które się nie dostosują, stracą dostęp do półmiliardowego rynku europejskiego.
  2. Małe i średnie przedsiębiorstwa bez zasobów na wdrożenie zaawansowanych systemów dokumentacji są najbardziej zagrożone wykluczeniem i mogą potrzebować wsparcia branżowych organizacji.
  3. Inwestycje w certyfikację dostawców i systemy śledzenia surowców stają się warunkiem konkurencyjności – firmy, które działają proaktywnie, zyskują przewagę nad konkurencją.

Zespół_Akademia ESG_Marta Maj
Od ponad 10 lat zajmuję się wszystkim, co związane z contentem. Moje doświadczenie w pracy dziennikarskiej i wrodzona ciekawość tworzą zgrany duet, który pozwala mi tworzyć artykuły, które przeczyta i laik, i ekspert. Dodatkowo zajmuję się korektą tekstów – przecinki, strzeżcie się! E-mail: m.maj@akademiaesg.pl
Napisz do nas