Ważną rolę w transformacja energetycznej w kontekście transportu odegrają paliwa alternatywne. Bez wątpienia mają one wiele zalet, jednak wiążą się też z licznymi wyzwaniami. Równocześnie nie każde z nich wiąże się z realnym ograniczeniem emisji.
Z artykułu dowiesz się:
- Które typy zasilania alternatywnego dominują w Unii Europejskiej?
- Jakie są najpopularniejsze paliwa alternatywne w Polsce?
- Z jakimi wyzwaniami wiąże się zwiększenie udziału zielonego transportu?
Transport jest odpowiedzialny za jedną czwartą emisji dwutlenku węgla w Unii Europejskiej, z czego blisko 76 proc. emisji wiąże się z transportem samochodowym. Emisje w tym sektorze rosną – od 1990 r. do 2019 r. aż o 33,5 proc. To dlatego w tej kluczowej gałęzi gospodarki coraz częściej stawia się na alternatywne źródła zasilania. Więcej o ich rodzajach pisaliśmy tutaj. W Unii Europejskiej dominują dwa rozwiązania: samochody napędzane na prąd oraz na LPG.
Polski transport najbardziej ekologiczny w Unii?
Jeśli chodzi o alternatywne źródła energii, wykorzystywane w poszczególnych krajach wspólnoty, to najpopularniejsze jest zasilanie elektryczne. W Niemczech samochodów typu M1 i N2 (samochody osobowe oraz lekkie samochody dostawcze) z napędem BEV (pojazdy elektryczne zasilane akumulatorowo) lub PHEV (pojazdy hybrydowe typu plug-in) jest już blisko 2,85 mln, co stanowi niecałe 5 proc. wszystkich aut. We Francji liczba ta wynosi 1,7 mln, czyli 3,6 proc samochodów. Natomiast w Danii i Szwecji już co dziesiąte auto to elektryk. W Polsce liczba tego typu pojazdów przekroczyła dopiero 113 tys., wynika z unijnych statystyk.
Zaskakującym może się wydawać fakt, że to właśnie w Polsce mamy najwyższy w Unii Europejskiej odsetek samochodów napędzanych przez paliwa niskoemisyjne. Wszystko dzięki dużej popularności LPG, który jest drugim pod względem popularności rodzajem zasilania alternatywnego w Unii Europejskiej. Lwia część aut napędzanych w ten sposób znajduje się właśnie w Polsce. Jeśli nieco bardziej zagłębimy się w szczegóły najświeższych europejskich statystyk, możemy dowiedzieć się, że po polskich drogach jeździ łącznie 3,7 mln samochodów osobowych oraz lekkich samochodów dostawczych, które posiadają napęd LPG. To 12 proc. całkowitej liczby aut w Polsce. Dla porównania, we Włoszech liczba ta wynosi 2,7 mln (6 proc. wszystkich aut), a w plasujących się na trzeciej pozycji Niemczech – niecałe 370 tys. (zaledwie 0,7 proc.). LPG kusi wielu Polaków niższą ceną, a przy okazji powoduje mniejsze zanieczyszczenia, niż zwykła benzyna, choć nie w takim stopniu, aby można było mówić o radykalnym ograniczeniu emisji.
Wyzwania dla zielonego transportu
W wielu krajach, nie tylko Unii Europejskiej, trwają wysiłki na rzecz zwiększenia udziału paliw alternatywnych w transportowym miksie energetycznym. Największe nadzieje pokładane są w elektryfikacji, połączonej ze zwiększeniem udziału odnawialnych źródeł energii, oraz w pracach nad rozwojem technologii wodorowych.
Wszystkie procesy mające na celu zwiększenie dostępności pojazdów napędzanych alternatywnie, wiążą się z licznymi wyzwaniami – potrzebne są nie tylko przystępne cenowo pojazdy, ale również odpowiednia ilość paliwa oraz infrastruktura tankowania.
Samochody elektryczne mają mniejszy zasięg, niż te spalinowe, dlatego dla ich użytkowników tak ważny jest dostęp do stacji ładowania. W Polsce na koniec lipca 2024 r. istniało 7,6 tys. stacji ładowania elektryków typu BEV i PHEV, wynika z danych gromadzonych przez Licznik Elektromobilności. Według podanego źródła liczba wszystkich pojazdów elektrycznych w Polsce przekroczyła 122 tys. Część ekspertów wskazuje, że liczba punktów ładowania jest za mała, aby zaspokoić potrzeby użytkowników i potrzebna jest większa mobilizacja w tym zakresie.
Problemem nadal pozostaje też cena. Ciężarówki elektryczne są nawet cztery razy droższe niż te z silnikiem diesla lub zasilane na LPG, a dystans, który mogą pokonać na jednym ładowaniu jest średnio o połowę mniejszy. Bez porównania lepiej sytuacja wygląda w przypadku ciężarówek zasilanych na CNG lub LPG – mogą być do 20 proc. droższe, niż odpowiedniki w dieslu. Z kolei autobusy elektryczne są nadal 2-3 razy droższe od tych z silnikiem diesla, które są w dodatku tańsze w utrzymaniu.
Jak wskazują prognozy, ceny samochodów elektrycznych – szczególnie osobowych – mają w przyszłości nie tylko zbliżyć się do cen aut spalinowych, ale wręcz stać się od nich tańsze. W połączeniu z rozwojem OZE pozostawia to pewną nadzieję na sukces transformacji energetycznej, jednak trudno prognozować, kiedy w pełni uda się zrealizować ten cel.